Saturday 29 August 2015

5 idę jak burza

nie jest łatwo, jest wręcz cholernie ciężko, ale nie załamuję się.

jedna porażka pociągnęłaby za sobą łańcuch porażek, więc nie zawalam w ogóle. tylko ja jestem w stanie zmienić mój wygląd, i to osiągnę.

wczoraj koleżanka z biura miała urodziny. przyniosła ze sobą (dosłownie) kilogramy słodkich rzeczy. te wszystkie żelki, ciastka, czekolady leżały 2m ode mnie przez cały dzień. nie skusiłam się na nic. obserwowałam za to ludzi, którzy się częstowali i najczęściej do misek podchodziły otyłe dziewczyny, te same, które przy piątkowym piwie pierdolą, że nie są w stanie zrzucić kilogramów po ciąży, albo że od dziecka są otyłe i to genetyczne (gówno prawda, przetrzepałam ich facebooki i jako nastolatki wyglądały normalnie), albo że po prostu są grube i jak to im nie jest z tym źle. i oczywiście: ty jesteś taka chuda, jak ty to robisz? no kurwa.

te same otyłe koleżanki są zawsze pierwsze do jedzenia ciasta albo lodów na deser po lunchu (bardzo często na stołówce mamy deser, nigdy go nie biorę). to one cały dzień jedzą puste węglowodany, siedząc przy biurku. to one przynoszą najwięcej słodyczy, kiedy są ich urodziny. i to właśnie one najadą na ciebie najmocniej, jeżeli zwrócisz uwagę na to, że ta gruba dupa może jednak nie być genetyczna lub po ciąży.

daje mi to satysfakcję, bo wiem, że moja ciężka praca się opłaci. nawet im na złość.


TYDZIEŃ 3:

sobota:
lunch/kolacja: zupa jarzynowa z kiszoną kapustą
dodatkowo: owoce, szynka
= dobry dzień

niedziela:
lunch/kolacja: 2 nadziewane papryki, 1 nadziewany pomidor (mięso, warzywa)
dodatkowo: owoce, szynka
= dobry dzień

poniedziałek:
lunch: ryż z mięsem, warzywa
kolacja: sałatka (warzywa, szynka)
= dobry dzień

wtorek:
lunch: mięso, warzywa
kolacja: sałatka (warzywa, szynka)
dodatkowo: owoce
= dobry dzień

środa:
lunch/kolacja: zupa jarzynowa
dodatkowo: owoce
= dobry dzień

czwartek:
lunch: mięso, warzywa, kasza
kolacja: ryba, sałatka (warzywa, orzechy)
= dobry dzień

piątek:
lunch: 2/3 kotleta z ziemniaków, warzywa, kasza
dodatkowo: owoce
= dobry dzień

przestałam słodzić herbatę i nie używam ruchomych schodów w górę. staram się codziennie jeździć na rowerze, jak najwięcej.

hula hop update:


straciłam 6cm w 8 dni: 1cm w pupie, 3cm w boczuchach i 2cm w talii.

powoli ustalam sobie deadline do nowego roku. to wystarczająco czasu, aby osiągnąć to, co zawsze chciałam.

6 comments:

  1. A więc i Ty powracasz do walki o perfekcję. Eh chudzino, zbliżająca się do rozmiaru 36....
    Miałąm nie wracać, ale miałam też nie tyć. Nie umiem jeść normalnie, więc znów muszę odpokutować obżarstwo by wejść we własne ubrania z kwietnia/maja...
    Trzymaj się :*

    ReplyDelete
  2. Ludzie od zawsze szukają wymówek, zrzucają winę na inne aspekty, gdzie tak naprawdę oni sami są winni swojej nadwagi, otyłości. Są po prostu słabi. Udają szczęśliwych, kiedy w rzeczywistości aż są niezdrowi z powodu tego, co jedzą. Dla nich to jest normalne. Nie rozumiem tego. Jeszcze bardziej dziewczyn, które mówią, że się odchudzają, narzekają na swój wygląd, są na diecie, a z przyjemnością sięgają po kolejną kostkę czekolady. Zabawne.

    Widzę dużo dobrych dni. Oby więcej takich. Trzymaj się.

    ReplyDelete
  3. Łał! Każdy dzień u Ciebie jest dobrym dniem, jestem pod wrażeniem!

    ReplyDelete
  4. Pięknie Ci idzie. I wazne ze dostrzegasz juz pierwsze efekty.
    Powodzenia dalej. :)

    ReplyDelete
  5. Nienawiść czy po prostu chęć udowodnienia coś innym to dobre paliwo i motywacja, żeby chudnąć. Bardzo dobrze trzymasz równowagę, także wow. Też chciałabym taką złapać. Szacunek.

    Zapraszam do mnie, jeżeli zechcesz odwiedzić tak czarne miejsce:
    http://glodnachimera.blogspot.com/

    ReplyDelete